Od walki Anthonego Joshuy (22-1, 21KO) z Andy Ruizem Jr. (33-1, 22KO) minęły już ponad dwa miesiące, a skoro ostatnio został ogłoszony rewanż to zawodnicy powracają do popularnego trash talku promującego następny pojedynek. Meksykanin pomimo swojej mniejszej aktywności w mediach wciąż podtrzymuje, że niczego nie podpisał oraz, że nie zgadza się na rewanż w Arabii Saudyjskiej. Anglik zaś powraca do pierwszej walki i słownie odbiera atuty swojemu rywalowi.
W rozmowie ze Sky Sports Joshua stwierdza – To był „lucky punch”. Nie wiem, jak to jest mieć wstrząs mózgu, ale po walce nie wiedziałem, w której rundzie to się skończyło. Jestem teraz w szoku, że Ruiz potrzebował aż czterech rund, by mnie dobić. Gdy ja teraz nim wstrząsnę, to już się nie podniesie!
Anthony Joshua jest niezwykle pewny siebie przed rewanżem, oraz rzekomo w pełni świadomy swoich błędów z pierwszej walki. Meksykanin i tak już wygrał los na loterii, zarobił porządną sumkę, a jeszcze większą ma zagwarantowaną w drugim starciu. Wydaje się, że jego kombinacje oraz dyskusje z Eddiem Hearnem na niewiele się zdadzą, ponieważ jeśli rzeczywiście w kontrakcie jasno było napisane o obowiązkowym rewanżu w dowolnym, wyznaczonym przez promotora miejscu to Ruiz na pewno nic nie wskóra.
Rewanż pomiędzy Anthonym Joshuą, a Andy Ruizem Jr. zaplanowany jest na 7 grudnia w Arabii Saudyjskiej. W pierwszej myśli można pomyśleć, że to neutralny grunt i szansę są takie same, jeśli jednak człowiek bardziej się zagłębi to może się domyślać, że to miejsce będzie tylko i wyłącznie z pożytkiem dla Anglika. Jeśli nikt nie dyskwalifikuje Dilliana Whyte’a po wpadce dopingowej w Anglii, to tym bardziej nikt nie ukarze Anthonego Joshuę na saudyjskich ringach…
SPONSOR PORTALU