Kalle Sauerland: Może zorganizujemy galę WBSS w Polsce – Boks24

Kalle Sauerland: Może zorganizujemy galę WBSS w Polsce

Konrad Kryk: To już trzecia gala WBSS w Rydze. Co sądzi Pan o mieście i atmosferze?

Kalle Sauerland: Jesteśmy tu znów nie bez powodu. To świetna okazja dla promocji boksu. Łotwa to kraj,
w którym mieszka wielu entuzjastów sportu. Możliwość dotarcia tu z międzynarodowym
przedsięwzięciem to wspaniała sprawa. Briedis jest tu wielką gwiazdą. A sprowadziliśmy tu równie
wielkie nazwiska: Głowacki, Tabiti, wreszcie Dorticos. Wszyscy będą mierzyć się o wielkie stawki. To duża
rzecz dla naszej dyscypliny.

K: W poprzednich półłach Mairis dał piekielną przeprawę Oleksandrowi Usykowi. Czy jest w
stanie powtórzyć taki występ? Może wznieść się raz jeszcze na absolutne wyżyny?

S: Jeśli Briedis zaprezentuje się tak jak z Usykiem, to będziemy mieli do czynienia z jednym z topowych
zawodników na tej planecie. Tamtą walkę widziałem jako remis. (pojedynek został wypunktowany przez
sędziów stosunkiem dwa do remisu – przyp. red.) Gdyby jeden z dwóch arbitrów, którzy dali starcie dla
Usyka widziało to jako remis (punktacje dla Usyka były bliskie 115-113), to głos należałby do czwartego
sędziego, bo zgodnie z regułami turnieju nie ma tu remisów. Gdyby czwarty sędzia wypunktował dla
Briedisa… Dla mnie Mariris zasłużył na to, by znaleźć się w finale pierwszej edycji WBSS. Taki jest boks, sprawa stała na ostrzu noża. Wiemy co Briedis może zrobić w ringu. Z drugiej strony wiemy też, co może
zrobić Głowacki w pojedynkach o dużej stawce. Z Huckiem dał walkę roku. Półfinał zapowiada się bardzo
interesująco.

K: Druga edycja WBSS to sportowy sukces, podobnie jak pierwsza. Turniej wykreował nowe
gwiazdy: Naoya Inoue, Regis Prograis, Josh Taylor. To zawodnicy, którzy lada chwila mogą
zaatakować czołówkę rankignów pound for pound (bez podziału na kategorie wagowe) lub już
tam są.

S: Dla mnie Inoue to w tym momencie król pound for pound. Oczywiście, walczy w jednej z niższych
kategorii. Spójrzmy jednak na samą nazwę rankingu: ,,bez podziału na kategorie”. Jeśli weźmiemy to pod
uwagę, to zastanówmy się jak można widzieć Naoyę poza ścisłym topem. Walczył z trzema czempionami
i zajęło mu łącznie sześć minut, by znokautować ich wszystkich. Znajdź jakiegokolwiek gościa, w
jakiejkolwiek kategorii, który czegoś takiego dokonał. Jeśli spojrzymy na ranking bez podziału na
kategorie, to stwierdzam krótko: Inoue jest jego liderem! Cieszę się, że zadałeś pytanie właśnie w ten
sposób, bo często jestem pytany o tę kwestię w sposób idiotyczny. Trzeba oceniać robotę wykonaną w
turnieju w zasadzie po jego zakończeniu. Zakończyliśmy pierwszy sezon. Teraz będziemy kończyć kolejny
i mamy na tym etapie trzy potencjalne megagwiazdy. W pierwszej edycji WBSS najwięcej zamieszania
było wokół Usyka. Brieids robi dziś coś podobnego, bo znów awansował do półfinałów. Cieszę się, że
możemy robić coś dla boksu. Dajemy platformę, na której możemy wykreować nowe gwiazdy.

K: Druga edycja to też zupełnie niespodziewany, wielki powrót Nonito Donaira, który awansował
do łu w kategorii koguciej. To coś niesamowitego.

S: Jeśli powiedziałbym ci, że Donaire ledwo dostał się do turnieju, że nie był brany pod uwagę jako
kandydat do turniejowej ósemki i wszedł do WBSS w ostatniej chwili… Powiedziałbym, że to świetna
historia. Nikt, naprawdę nikt nie spodziewał się takiego rezultatu. Ok, Ryanowi Burnettowi trzeba oddać
sprawiedliwość, miał poważną kontuzję pleców (Burnett musiał wycofać się po czwartej rundzie
ćwierćfinałowego pojedynku WBSS – przyp. red.), ale walka była świetna. Dalej w półfinale Donaire miał zmierzyć się z Tete i ten również dostał kontuzji (śmiech). Facet zastępujący Tete (Stephon Young –
rezerwowy turnieju – przyp. red) dał z siebie wszystko, ale wziął walkę z jedynie czterodniowym
wyprzedzeniem, więc nie było to dla niego łatwe. Teraz mamy Donaire’a w finale, on jest całkiem świeży.
Na nieszczęście dla niego Inoue też jest bardzo, bardzo świeży (śmiech). To coś szalonego. Donaire jest
jednak największym puncherem, z jakim Inoue się mierzył. Choć potrafił przyjąć cios od Rodrigueza (w
walce półfinałowej – przyp. red).

K: Szykuje się nam starcie lewy sierpowy na lewy sierpowy.

S: Tak. Bukmacherzy oczywiście zrobią cuda w kursach, one po prostu poszybują. Wszyscy jednak wiemy
co się niedawno stało. W grę wejdzie ,,czynnik Ruiza” (dwa tygodnie temu Andy Ruiz Jr sensacyjnie
znokautował zdecydowanego faworyta Anthony’ego Joshuę i został mistrzem świata wagi ciężkiej –
przyp. red.) Zapomnijmy więc o typach bukmacherów.

K: Pierwsza edycja WBSS w cruiser to, tak jak Pan mówił, teatr Usyka. Co sądzi Pan o jego
szansach w wadze ciężkiej, w której zamierza zadebiutować?

S: Jeśli spojrzymy czysto na rozmiary? Nie ma żadnych szans. Wszystko będzie się zatem opierało na
umiejętnościach. Wiemy, że ten facet ma niesamowite pokłady umiejętności. To co jest największą luką u
Usyka, to fakt, że za dużo przyjmuje. Dostawał mocne ciosy z Huckiem, dostawał mocne ciosy z
Briedisem. Naprawdę solidne uderzenia od mocno bijących gości. I nie można powiedzieć, żeby
Oleksander był szczególnie podłączony. Przez chwilę musiał oczywiście wrzucić wsteczny. Jednak tak czy
inaczej nie może wychodzić z takiego założenia, gdy przechodzi do kategorii ciężkiej. Usyk to nie jest
zawodnik, któremu powiedziałbym: ,,Nie poradzisz sobie, bo nie jesteś w stanie zmienić defensywy.” To
pięściarz, który jest w stanie dużo zmienić w tym elemencie. Jest w stanie osiągnąć wszystko, bo ma ku
temu narzędzia.

K: Dwa pełne tytuły mistrzowskie: WBC i WBO oraz tymczasowy pas IBF w stawce półfinałów w
cruiser. Czy to ważny element, który podnosi prestiż zmagań?

S: Zdecydowanie, jednak jeśli chodzi o półfinał myślę, że będzie jeszcze lepiej i zobaczymy na szali wszystkie
cztery tytuły. Byłoby szkoda, gdyby to się jednak nie udało, ale mamy trofeum Muhammada Alego. To coś
co koronuje osiągnięcia zwycięzcy turnieju. To trofeum to reprezentacja najwyższego poziomu w boksie.

K: Jaka jest Pańska opinia o stanie boksu w Niemczech na dziś?

S: Ta dyscyplina przechodzi przez bardzo trudny okres w naszej ojczyźnie. Mieliśmy wspaniały czas 20-
30 lat temu z wieloma czempionami. Wystarczy spojrzeć na nazwiska, a teraz… (Kalle ściszył głos) Nie
mamy nawet mistrza świata. Czasem taka sytuacja niesie ze sobą coś dobrego. Boks jest w zapaści, a
potem znowu czeka nas droga w górę. Taki czas jest czasem inspiracji. To też sprawa luki pokoleniowej,
zawodników którzy nie wypełnili potencjału. Mamy jednak kilku pięściarzy. W grze ponownie jest
Vincent Feigenbutz, znajduje się na szczycie rankingu federacji IBF. Leon Bund odniósł kilka tygodni
temu cenne zwycięstwo nad Leonem Harthem. Patrick Wojcicki jest w pierwszych dziesiątkach
rankingów wagi średniej. Jest trochę młodej krwi. Jestem w boksie zbyt długo, by wskazywać dziś: ,,Patrz,
ten gość na pewno już zaraz będzie mistrzem świata”. Mamy nadzieję, że jeden, czy dwóch dotrze na
szczyt.

K: WBSS to światowa inicjatywa, która dotarła do wielu krajów. Jakie kraje zostały jeszcze do
odwiedzenia?

S: Polska. Duży kraj z dużym bokserskim rynkiem. Bardzo chciałbym zorganizować też galę w Afryce,
szczególnie pod znakiem Muhammada Alego – z tego powodu Afryka to miejsce, które musimy wziąć pod
uwagę. Robiliśmy wiele gal w USA. Świetnie, że mogliśmy zrobić pierwszą galę w Azji (Jeddah w Arabii
Saudyjskiej – przyp. red.). Australia jest na naszej liście. Ameryka Południowa… chcemy dotrzeć
wszędzie.

K: Możemy powiedzieć już dziś, że trzecia edycja WBSS się odbędzie? Jakie kategorie wagowe
brane są pod uwagę?

S: Tak, szukamy już zawodników. Nie wiemy jeszcze, czy zrobimy walki w dwóch, czy trzech dywizjach.
Może w czterech? Zdecydowanie chcemy też dać kibicom zmagania w boksie kobiet. Waga lekka ma
ciekawych pięściarzy, półciężka też jest nabita, superśrednia może pojawić się znowu. Waga ciężka… Tu
robi się interesująco. Potrzebujemy więcej pieniędzy (śmiech). Chcemy takiego turnieju i szukamy
możliwości. Byłoby nieodpowiedzialne z naszej strony, gdybyśmy z góry skreślali jakieś opcje. Możemy
zrobić różne wagowe konstelacje, które dadzą dużo emocji. Waga średnia, junior średnia i musza…
supermusza, bierzemy pod uwagę wszystko.

K: Czy sądzi Pan, że typy bukmacherskie zaciemniają czasem obraz walk i ludzie nie patrzą na
rzeczywistą wartość sportową, tylko na kursy? Szczególnie w wyrównanych zestawieniach? Na
Dorticos-Tabiti mamy kursy 2:1 dla Yuniera.

S: Nie słucham bukmacherów. Widzieliśmy już za dużo wielkich rozczarowań. Ten, czy tamten gość
wygra? Nie uważam się za eksperta. Za każdym razem gdy stawiam, to przegrywam. Na pewno nie warto
iść za moimi typami na pojedynki. Na Ruiz-Joshua mieliśmy stosunek szans 11:1 dla ,,AJ-a”. Jak można
dać tak ogromny kurs na walce o mistrzostwo świata? Na starcie na takim poziomie? Nie ma gości, którzy
na tym poziomie są w taki sposób skazani na porażkę. Fakt, że straciłem pieniądze stawiając na
Powietkina w walce z Joshuą, wtedy mieliśmy kurs 7:1. Stawianie kasy w boksie? Naprawdę niewdzięczne
zadanie.

K: Jakich zawodników walczących obecnie ceni Pan najbardziej?

S: Bez cienia wątpliwości Inoue. Usyk. Jestem też wielkim fanem Gołowkina. On przypomina mi Haglera.
Nie wiem jednak, czy jest w stanie pokazać się jeszcze lepiej w trzecim starciu z Canelo. Saul to młodszy
gość. Nie mogę wyjść ze zdziwienia, jeśli chodzi o decyzję dotyczącą trenera (Gołowkin rozstał się z
wieloletnim szkoleniowcem Abelem Sanchezem – przyp. red.). Sanchez to jeden z najlepszych trenerów
na świecie. Na tym etapie kariery ciężko będzie o zmiany. Zmiany w stylu? Naprawdę nie sądzę. Tak czy
inaczej Gołowkin to jeden z tych zawodników, którzy są najbardziej ekscytujący do oglądania. Lubię też
Tysona Fury’ego. To prawdziwa dusza towarzystwa i ktoś kto daje show. Jest też jednym z
najsprytniejszych pięściarzy w kategorii ciężkiej. Na jego drodze może jednak stanąć ktoś, kogo
reprezentujemy. Hrgovic… ,,El Animal”.

K: Wschodząca gwiazda. Co może nam Pan o nim powiedzieć?

S: Rozwali każdego w ciężkiej. Każdego. Nie mówię tego tylko dlatego, że jestem jego promotorem. Bije
mocno, bije szybko. Ma potężną siłę. Nie istnieje taka rzecz, której on nie ma. On traktuje boks bardzo
serio. Spójrzmy na jego ostatni występ przeciwko Gregory’emu Corbinowi. Wiem, że tamten facet to nie
był ,,King Kong”, ale to była szybka robota. Rozwalił gościa jednym ciosem. Dał taki występ, jak Inoue. W
pierwszych walkach mógł nie wyglądać tak dobrze. Boksował w różnych miejscach, ale teraz jest w pełni
skupiony.

K: Dziękuję za rozmowę.

 

 

 

Wywiad pierwotnie opublikowany 14.06.2019 na Tojestboks.pl